czwartek, 28 lutego 2013

Paranoid - Rozdział 4 - I znowu w szpitalu...

   Właśnie kończyłam malować naszą sypialnie. Duff pojechał dokupić kafelki do kuchni i jakoś tak od godziny go nie ma, więc wpadłam na ten wyjebany w kosmos pomysł i malowałam ściany, a raczej pejzaże na ścianach. Tak konkretniej to na owej ścianie powoli powstawało zachodzące słońce nad morzem. Takie trochę oklepane no ale kurwa romantyczne.W sumie to już kończyłam drobniutkie detale, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Ubrana w  stare, (brudne) jeansowe ogrodniczki i (równie upaćkaną) koszulkę z logo Van Halen zbiegłam na dół otworzyć.
   Za drzwiami stała moja (chyba jedyna) przyjaciółka - Carly. Nie myśląc o tym, że całą ją ubrudzę żółtą farbą mocno ją uścisnęłam.
   - Jak się czujesz? - spojrzała wymownie na moją rękę, po czym dodała - Wybacz, że nie mogłam Cie odwiedzić w szpitalu.
- Nic nie szkodzi. Jakoś się trzymam, ale te jebane tabloidy doprowadzają mnie do szału.
- Wierzę. A jak Duff sobie z tym wszystkim radzi? - nie zdążyłam odpowiedzieć, przerwał telefon.
   - Halo?
- Pani Wiktoria Black?
- Tak. O co chodzi?
- Pani chłopak, narzeczony...nie wnikam w to co tam was łączy, ale leży w szpitalu. Podał panią jako najbliższą osobę. Prosi aby pani przyjechała.
   Koleś ledwie skończył zdanie, a ja podbiegłam do drzwi i nie zwracając uwagi na mój idiotyczny strój, wybiegłam z domu. Z racji tego, że Duff jadąc do tej cholernej Castoramy wziął samochód, mi został taki skuterek. Taki badziew, na który oszczędzałam jak pracowałam w Rainbow. Dobra, stare dzieje.
   Wsiadłam na niego i zostawiając Carly bez słowa wyjaśnienia pojechałam w kierunku szpitala. Wiem, że nie będzie mi miała tego za złe, jak wszystko jej wytłumaczę.
   Po jakichś pięciu minutach byłam w szpitalu. Oczywiście po drodze złamałam wszystkie możliwe przepisy drogowe, ale kogo to obchodzi? No nie mnie. A, że nikogo nie zabiłam, ani  nie spowodowałam wypadku byłam nawet dumna.
   Gdy szłam hallem doskoczyłam do jakiejś pielęgniarki, pytając o Duffa. Wskazała mi salę na końcu korytarza. Pobiegłam do pokoju, usiadłam na krześle przy łóżku i złapałam McKagana za rękę. Nic nie mówiłam. Do oczu napłynęły mi łzy.
   - Co...co się stało? Jakim cudem jesteś w szpitalu?
- Boo... jak powiedziałaś mi o tym złamanym kurwa chuju Hudsonie, nie wytrzymałem i...no ten, wyjebałem mu, on mi oddał, tylko, że trochę mocniej i tak mi się zemdlało. Obudziłem się w karetce.
- CZY CIEBIE JUŻ DO RESZTY POKURWIŁO?!
- Cii... Nic mi nie jest.
- ALE MOGŁO, ROZUMIESZ?! CO JA BYM DO CHOLERY ZROBIŁA JAKBYŚ TY UMARŁ?!
- Ale żyję. Słońce noo..nie denerwuj się. - policzyłam w myślach do dziesięciu, bo miałam szczerą ochotę mu jebnąć. Potem usłyszałam, że Duff nuci. Dołączyłam się do niego i również zaczęłam mruczeć piosenkę.

No one knows what it's like
To be the bad man
To be the sad man
Behind blue eyes

No one knows what it's like
To be hated
To be fated
To telling only lies

But my dreams
They aren't as empty
As my conscience seems to be

I have hours, only lonely
My love is vengeance
That's never free

No one knows what it's like
To feel these feelings
Like I do
And I blame you!

No one bites back as hard
On their anger
None of my pain and woe
Can show through

But my dreams
They aren't as empty
As my conscience seems to be

I have hours only lonely
My love is vengeance
That's never free

When my fist clenches, crack it open
Before I use it and lose my cool
When I smile, tell me some bad news
Before I laugh and act like a fool

And If I swallow anything evil
Put your finger down my throat
And If I shiver, please give me a blanket
Keep me warm, let me wear your coat

No one knows what it's like
To be the bad man
To be the sad man
Behind blue eyes 

Uspokoiła mnie melodia, ochłonęłam. A Duff...zasnął. Siedząc tak przy nim również odpłynęłam zapominając o całym bożym jebanym świecie.
***

Mrs. McKagan się nudzi, bo jest chora i piszę bezsensowne rozdziały, których absolutnie nie planowała. Mam cichą nadzieje, że nie macie mi tego za złe, prawda? Jakby ktoś miał to niech się uspokaja gwałcąc wzrokiem Jani'ego Lane, czyli mojego kolejnego męża. Znaczy on ma żonę co widać na zdjęciach ale szszsz!




środa, 27 lutego 2013

Detroit Rock City - Rozdział 2 - KISS, KISS, KISS!!!

   - CHŁOPAKI!!! -wydarł się na całą chatę podekscytowany jak w barze ze striptizem James, który właśnie wbiegł do "domu" rozwalając sobie nos o ścianę.
- Co się stało? - zapytałem ziewając. Całą, calusieńką jebaną nockę myślałem o Wiktorii. Bałem się o nią. Ta melina (jakich tu wiele) jest w totalis center <Mrs. McKagan znawca łaciny> miastowych pobić, morderstw, gwałtów, przećpań, samobójstw i ogólnie tu tak syfiasto jest. Martwiłem się. Chciałbym tu zostawać noce i dnie żeby móc ją chronić, ale nie mogę. Matka. Ta zimna suka mi nie pozwala zostawać w nocy poza domem, każe chodzić do szkoły i jeszcze jeść z nią obiadki! No niedoczekanie!. Ale dobra, nie miałem wam tu mówić o moich jebanych zmartwieniach i problemach tylko o tym na co tak się napalił James. Otóż :
- JEDZIEMY KURWA NA  K-I-S-S!!!
   Pięknie to brzmi, prawda? Koncert KISS to moje marzenie od podstawówki. Gene Simmons jest takim moim Mesjaszem. A Paul i Gene na jednej scenie, na moich oczach...O KURWA!
   Więc tak stałem i patrzyłem na mojego przyjaciela dość zszokowany. Owy brunet zaczął machać mi ręką przed oczami, a potem wsadził dwa bilety do kieszeni.
   - Ale ja jestem jeden...
- A twoja ukochana nie jedzie?
- Kurwa...zapomniałem. To ja...skocze jej powiedzieć.
   Poszedłem do pokoju w którym egzystowała moja miłość. Nasza melina ma dwa pokoje. Jeden gdzie stoi parę łóżek na wypadek jakiejś ucieczki z domu, co najczęściej zdarza się Tommy'emu, Jest tam jeszcze taka drewniana stara szafa, która wygląda jak przeście do Narnii, jakiś przedwojenny gramofon i płyty. Pełna dyskografia naszych idoli i jeszcze parę innych płyt takich zespołów takich jak The Stooges,
Mötorhead, Led Zeppelin, Twisted Sister i te klimaty. W drugim pomieszczeniu stały instrumenty, popielniczka, lampa i dywan. Kurwa znowu się rozgadałem nie o tym o czym miałem. Jeremiah naucz się trzymać ryj.
   Bo chciałem wam tu mówić o tym czego się dowiedziałem o mojej dziewczynie.Siedziała pod ścianą i bawiła się STRZYKAWKĄ Z HEROINĄ. NO JA JEJ KURWA DAM!
  Podbiegłem i zabrałem jej "zabawkę". Podskoczyła wystraszona. Gdy zorientowała się, że to tylko ja, spojrzała na mnie tym wzrokiem zbitego pieska, jednocześnie proszącym i przepraszającym.
- Jam, proszę, oddaj.
- Słońce...no chyba już do reszty cię pojebało.Chcesz umrzeć? Zabrać mi siebie? Mogłabyś zrobić mi coś takiego? - wylałem brązową ciecz na dywan. Ona tylko wybuchła głośnym, niepohamowanym płaczem. Przytuliłem ją mocno, tak jakbym miał ją tulić po raz ostatni. Zwłaszcza, że tak może być, ten skurwysyn, Mr. Brownstone może mi ją zabrać.

***




   No dobra, mamy kolejny rozdzialik stworzony podczas konsumowania naleśników w The Moon w Focusie. Niezły patent na wenę w sumie. Wpierdalanie naleśniorów z cukrem pudrem i polewą czekoladową. Jak ktoś to przeczyta to będę hepi, a jak skomentuje to już w ogóle!
<zespół na zdjęciach to Cinderella, swoją drogą to jest piękniejsza nazwa dla hair metalowego bandu niż Kopciuszek?>




poniedziałek, 18 lutego 2013

Paranoid - Rozdział 3

Jakiś tydzień temu wróciłam do domu. Wszyscy ciepło mnie przywitali. Wszyscy poza Slashem. Właśnie przez niego ludzie uważają mnie za psychopatkę. Opisali mnie w Revolverze i Rolling Stone. Pisali coś żem opętana i Duff się ze mną tylko męczy, że mam na niego zły wpływ i powinien mnie zostawić. Płakałam czytając to. A i jeszcze "tró fanki" chcą mnie zabić. Ja rozumiem, że połowa świata mi zazdrości, no ale ejj...Duffy jest mój.
Schodziłam do kuchni. Bałam się tu mieszkać. I to wszystko przez Hudsona.
- Coś ty taka smutna kochanie? - Duff położył mi ręce na ramionach i spojrzał w oczy. Cmoknął mnie w czoło.
- Nic, nic. - zaczęłam uciekać wzrokiem. Złapał mnie za policzki i wyraźnie posmutniał.
- Nie ufasz mi?
- Ufam...a nie wyśmiejesz mnie?
- Jasne, że nie słonko. No mów.
- Ja się go boje...
- Kogo?
- S-slasha... - wbiłam wzrok w kuchenne kafelki. McKagan mocno mnie przycisnął do siebie. Jakby się przestraszył. Też się bałam...bałam się, że go krzywdzę. On bał się, że mnie straci. Wiem to, tylko dlatego, że Duffy jest psychologiem. Ludzki umysł jest skomplikowany ale tego to się można było domyślić.
-Czy...czy on Ci coś zrobił?
- T-tak...on mnie...i pobił...
- A to chuj...nie bój się kochanie.
W tym momencie do kuchni wpadł Slash.
- Ooo...cześć siostrzyczko. - powiedział z wielką premedytacją w głosie. - Może zamiast tak stać i się migdalić ze swoim Romeo zrobiłabyś coś pożytecznego i...kupiła mi Jacka?
- Zostaw ją - wysyczał Duff.
- Niby czemu? Gdyby nie JA w życiu byście się nie poznali.
-I co z tego? Ona jest moja i nie będzie ci latać po Danielsa!
- Nie bulwersuj się tak bo ci żyłka pęknie. - Duff mnie puścił i podszedł do Saula.Podciągnął go za koszulkę i spojrzał w jego nienawistne, przestraszone oczy. Przywalił mu pięścią w nos. Puścił go i jeszcze parę razy kopnął. Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę, do naszej sypialni. Wyjął z komody jakieś klucze.
- Paku się słonko. - oświadczył po chwili.
- A-ale jak to? - zrobiłam minę w stylu dafak? O czym ty człowieku mówisz? Albo...NALEŚNIKI?!
- Normalnie. Nie możesz mieszkać z tym psycholem.
- Yhym...kocham Cię, wiesz? -cmoknęłam go w policzek. Uśmiechnął się szeroko.
- Ja ciebie też. Chodź. - wyszliśmy z domu. Po jakichś dwudziestu minutach Duff zatrzymał się przed małym, skromnym domkiem.
- To tu. Tu zacznie się nowe, lepsze życie

***
Oł jeee!!! Jeszt rozdziałe ze szpeszyl dedykeszon dla Niko Rose. A i Pauli i Mimozami. W sumie to zawdzięczam wam...życie?
No ten...jeszcze bonusik ;33


Informacja

Stwierdziłam, że powinnam nazwać opowiadanie <Wika genius>. Wiecie...to o Wiktorii i Duffie, w którym ona się chciała pochlastać.Nadaje mu tytuł <tramtramtram; werbel> PARANOID! <oklaski>. Z racji tego, że nasłuchałam się Black Sabbath. No, no ten...mam jeszcze dodatek o tytule "Psycho Cirrus" Chcecie go? Ja wiem, że tak ;33

Kileczka KISSowych foteczków. Naoglądałam się o nich ;>







A teraz Iggy Pop <on ma takie śliczne oczy *.*>


czwartek, 14 lutego 2013

Detroit Rock City - Rozdział 1 - Trochę o sobie

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu. Zasnęła po drodze. Kurczowo trzymała się mojej koszulki, a wyraz jej twarzy mówił "Nie opuszczaj mnie". Nie miałem takiego zamiaru. Przeniosłem ją przez próg. Pierwsze co wtedy usłyszałem to gwizd i oklaski.
- No, no, Jam, niezła! -wydarł się James budząc tym "moją Julię" Wtuliła się jeszcze bardziej i zaczęła łkać.
- Zamknij się! - ryknąłem na niego. No kurwa nikt mi jej straszyć nie będzie! N-I-K-T!!!
- Dobra, dobra, bo ci żyłka pęknie.
-Yhym... - zamruczałem coś. James podszedł bliżej i złapał ją za ramiona. Już miałem mu przyjebać ale się odezwał -.-'
- Nie bój się. Nikt ci nic nie zrobi. Może jesteśmy pojebani ale nie krzywdzimy ludzi.
-S-serio? - spojrzała na niego. Wytarł jej łzy.
- Tak. Nie płacz.
W tym momencie  wpadła dziewczyna Jamesa. Olała go totalnie i podeszła do Wiktorii. Przytuliła ją
- Hej. Jestem Ada. Co się stało? - życzliwie się uśmiechnęła.
- N-nic...to głupie...jestem dość przewrażliwiona...Wiktoria jestem - wymusiła uśmiech.
- Ładne imię...Nic przez co lecą łzy nie jest głupie.
- Boję się ludzi...
- A można wiedzieć czemu?
- Boo...mmój tata...on mnie...no ten...i wtedy zmarła mama...ja uciekłam z domu i zostałam ćpuńską kurwą... - w moich oczach pojawiły się...łzy? Mocno przycisnąłem do siebie Wiktorię. Oderwała głowę od mojego torsu, spojrzała mi w oczy i się uśmiechnęła.
- Ale to stare dzieje. Jak to mówią - raz na wozie, raz pod wozem - odwzajemniłem uśmiech i delikatnie musnąłem jej wargi swoimi. Odwzajemniła pocałunek. Wpijała się zachłannie w moje usta. Robiłem dokładnie to samo. Po jakiejś minucie oderwaliśmy się od siebie. Na jej twarzy pojawił się rumienie. Uśmiechnąłem się do niej i spojrzałem w jej wielkie piękne oczy.

***
No ten...pisałam to na religii kiedy pan gadał nam o popędzie seksualnym i tym iż nie potrafi spłodzić córki...Nevermind.  Krótkie i dlatego wstawię wam parę fotek z mojego Fap Folderu.


piątek, 8 lutego 2013

Detroit Rock City - Prolog

Zacznijmy od tego, że się przedstawię. Otóż nazywam się Jeremiah Brown, ale znajomi mówią mi Jam. Chodzę do klasy maturalnej, chociaż szczerze to zwisa mi ten pierdolony papierek. Więc...co by tu o mnie...hmm...nooo...lubię KISS i grzybki halucynki. Gram na perkusji w zespole Valium. Oprócz mnie jest tam 3 debili, więc na nudę nie narzekam...No więc trochę o chłopakach. Jest sobie James, który ma jebaną tremę i mdleje widząc ludzi. Jest na wokalu i rytmiku.Nevermind. Jest jeszcze Tommy, który popierdala na swojej miłości (czytaj - basie). Nie widzi poza nim świata. No i ostatni z tych pojebutów to Joey. Pan gitara prowadząca, szkolny dealer.
P. S. Wspominałem, że Tommy udaje wielkiego macho?

A teraz opowiem wam historię sprzed tygodnia.

Idę sobie dworcem (tak, tak, Jam pilny uczeń wracał ze szkoły) i widzę taką super full ładną laskę. Siedziała pod ścianą co jakiś czas zaciągając się Malboro. Podszedłem do niej.
- Fajna koszulka -wspominałem, że z logo KISS? Ogólnie to była zaebiaszczo ubrana. Miała rozjebane trampki, kamizelkę i jeansy...no i tą koszulkę...aww... (xD)
- Dzięki...jestem w armii KISS.
- Serio? Bo...wiesz...ja też -chyba się zarumieniłem. Jąkałem się jak cholera...Whatever...
- Wiesz...nigdy nie spotkałam chłopaka, który miałby podobny gust muzyczny do mnie... - tym razem to ją oblał rumieniec...
- A ja dziewczyny! Znaczy...takiej lubiącej KISS...Przejdziesz się gdzieś?
- Tak!...Znaczy...skoro nalegasz...

Więc chodziłem z nią po mieście i dowiedziałem się najcenniejszych rzeczy...czyli jak ma na imię - Wiktoria, ile ma lat - 16. No i tyle

- Odprowadzę cię...tylko gdzie mieszkasz?
- Naa...dworcu... - wbiła wzrok w ziemię
- Czemu?
- Bo mama mnie wyrzuciła z domu
- A to kurwa...chcesz zamieszkać u nas? Znaczy w takie melinie gdzie gramy próby itp...
- A..a mogę?
- Tak!
- Dziękuję - wtuliła się mocno i zaczęła szlochać. Wziąłem ą na ręce i zaniosłem do domu.

Geniusz ja

Otóż wpadłam na genialny pomysł na nowe opowiadanie. Mam niesamowitą fazę na KISS, więc wymyśliłam ,że napiszę coś o nich. A z racji tego, że pisanie o zespołach jest tak popularne, że robi się nudne, głównymi bohaterami będzie 4 licealistów. Żeby to miało jakikolwiek związek z KISS'em będą to ich tró fani, którzy grają w cover bandzie. Oczywiście będą piękni ;3. I będę ja ale to też oczywista oczywistość.

A żeby post nie był za krótki to powrzucam kilku aww panów *.*