piątek, 1 marca 2013

Detroit Rock City - Rozdział 3 - ŻE...ŻE CO?!

   -Ej, sieroty boże, mam dla was niespodziankę. - powiedziała Wiktoria siedząc sobie, jak gdyby nigdy nic z nogami na ścianie nucąc piosenkę Ramones - "Rockaway Beach" i czytając książkę, którą wczoraj przyniosłem jej  biblioteki - Dean R. Koontz - "Północ".
   - Kontynuuj. To intrygujące panno Halverey, albo może lepiej pani Brown. - powiedział głupkowato Tommy. Dziewczyna zarumieniła się (wspominałem już, jak zajebiście słodko wygląda jak się rumieni?) i powiedziała:
-Gracie support.
- Przed kim?
- KISS'em.
- ŻE CO KURWA?! JAK?! JA PIERDOLĘ, JAK MAM CI KOBIETO DZIĘKOWAĆ?! JAK TY TO ZROBIŁAŚ?! - podbiegłem do niej i porwałem ją na ręce obkręcając parę się parę razy w okół własnej osi i na koniec całując ją namiętnie. 
- Słońce...starczy, że mnie postawisz. - zaśmiała się
   Postawiłem ją na ziemi i dalej (jak reszta) świdrowałem wzrokiem.
   - A możesz nam kurwa powiedzieć jak to zrobiłaś?
- Mój brat cioteczny od strony matki przyjaźnie się z bratem siostrzeńca menadżera Najzajebistrzej Kapeli Na Tym Pieprzonym Świecie. 
   - Kurwa...jesteś normalnie czarodziejką! Jak ja cie kurwa kocham! - wydarł się Joey. Już miałem mu wyjebać, ale uprzedził mnie James mówiąc:
- Ej no nie odbijaj Jamm'yemu bo bedzie zazdrosny! - zaśmiał się.
   Nie mogłem zaprzeczyć, że miał rację, w końcu...kto by nie był zazdrosny gdyby miał przy sobie taki skarb? Chyba ktoś taki byłby totalnym debilem.
Tylko James...ty wiesz, że tam będą ludzie, dużo ludzi i nie będziesz mógł ak sobie zemdleć jak wtedy kiedy graliśmy na urodzinach Tripa.
- O kurwa...nie myślałem o tym...
- Wiem. WYZBĄDŹ SIĘ TEJ JEBANEJ TREMY!
- NIE MOGĘ!
- TO SPRÓBUJ I COŚ DO KURWY ZAŚPIEWAJ!
   Świetnie wiedziałem, że będzie się krępował, bo przed dziewczynami nigdy nie śpiewał. Usiadłem za perkusją, reszta wzięła gitary i zaczęliśmy grać piosenkę zespołu The Stooges - "No fun". James jąkał się niemiłosiernie i potem tylko wywrzeszczał:
- Pieprzyć to!
   Wiktoria westchnęła i podeszła do niego stając za mikrofonem dała nam znak że mamy zacząć od nowa. Ona śpiewała. Przez chwilę myślałem, że stoi przede mną sam Iggy Pop, a nie moja dziewczyna, która po prostu tak zajebiście wyśpiewuje zwrotki...
No fun my babe
No fun
No fun my babe
No fun
No fun to hang around
Feelin' that same old way
No fun to hang around
Freaked out for another day

No fun my babe
No fun
No fun my babe
No fun
No fun to be alone
Walking by myself
No fun to be alonezyno
In love with somebody else

Well maybe go out, maybe stay home
Maybe call Mom on the telephone
Well c'mon, well c'mon
C'mon c'mon
Now Ron, I say Ron
C'mon an lemme hear you tell em
Lemme hear you tell em
Now I feel
I say lemme hear you
Tell em how I feel, yeah, my man
No fun to be alone
It's no fun to be alone
Hang on
Don't you lemme go
It's no fun to be alone
To be alone  

   - Kurwa dziewczyno! Czemu nie mówiłaś, że tak zajebiście śpiewasz!?
- Bo nie ma się czym chwalić...
- Jak to nie ma?! Jesteś lepsza niż ten palant! I nie masz tremy! Może...zaśpiewasz za niego w tym Detroit?
- Jak chcecie...nie ponoszę odpowiedzialności za mój brak umiejętności...
- Jaki brak!?
- Bo nie śpiewam jakoś tak zajebiście...
- Milcz kobieto!


***
I tak oto z nudy napisałam kolejny rozdział. Oczekuje komentarzy. Zostawiam was z Blondie i idę pilnować internetów. 


2 komentarze:

  1. Fajne :D jestem ciekawa co dalej i jak zaśpiewasz xD pisz szybko następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Aduś, Aduś...Need some patience :D Mądra Wika doda we wtorek

      Usuń