wtorek, 12 marca 2013

Paranoid - Rozdział 6 - Je t'aime... pour toujours

    -Dzisiaj mnie stąd wypuszczą słonko. - oznajmił Duff. No jakbym kurwa nie wiedziała. Jakoś tak...aż 5 minut temu rozmawiałam z lekarzem. Jeszcze nie zapomniałam.
- Wiem. - syknęłam.
- Skąd ten jad w głosie?
- Jesteś idiotą. Na cholerę ty się z nim tłukłeś?! - z każdym wypowiedzianym słowem gotowały się we mnie skrajne emocje. Strach, ból, złość, chęć wyjebania mu i...miłość. Taka bezgraniczna. Taka sama jaką Julia darzyła Romea, Izolda Tristana, Laura Daniela, Leyla Nicka...taka sama. Zastanawia mnie co ja bez niego znaczę. Odpowiedź jest tak do bólu prosta - nic. Mniej niż zero. Bez niego ja nie umiem funkcjonować, bez niego nie żyję, nie egzystuje. Nie ma mnie. Kaput.
    - Podejdź tu. - zrobiłam o co prosił. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Wplotłam palce w jego blond włosy. Zaczął ściągać moją koszulkę. Gdy już się jej pozbył, całował mnie po szyi.
   I w tym oto cudownym momencie wpadł lekarz.
- Panie McKagan. Jest pan w szpitalu. Proszę opanować swoje pragnienia seksualne, może je pan przecież realizować w domu.
- Mhym. - mruknął. - Czego pan tu?
- Przyszedłem zapytać jak się pan czuję, ale widzę, że wprost świetnie! - zakpił. Kurwa weź się człowieku odjeb. Zazdrosny, co?
- Dobrze pan widzi.
- A pani na litość boską niech się ubierze!
    Zrobiłam co tam prosił. Pan zazdrosny wywalił oczami i wyszedł z sali.
- Ja cię kiedyś zabiję!
- Moja wina, że jesteś taka piękna?
***
    Wróciliśmy do domu. Zakryłam Duffowi oczy (co przy naszej różnicy wzrostu łatwe nie było) i zaprowadziłam do naszej sypialni, a raczej pokoju, który ma nią być.
- T...to jest piękne! - chwycił mnie i wziął na ramiona. Obkręcił się parę razy, a po tej zacnej czynności zaczął biegać jak debil po całym domu.
   - Pakuj się.
- Masz mnie dość? - spytałam z nie dającym się ukryć smutkiem w głosie
- Kobieto pojebało cię? Jesteś moim życiem cholero jedna! - zaśmiał się. - Niespodzianka kochanie. 
- A jaaakąąą? - zrobiłam maślane oczka. Zwykle działały na Duffa. Zwykle.
- Niespodzianka to niespodzianka. Musi być niespodziewana bo inaczej nie będzie niespodzianką. - uśmiechnął się szyderczo.
- Noooo ploooooseeeeeee....
- Mogę zdradzić, że lecimy do Europy. 
   EU-RO-PY?! TEJ Europy?! Tej nad Afryką?! Boże...mój chłopak zwariował.
***
   Samolot mieliśmy o 19. Od razu gdy usiadłam na fotelu, zasnęłam. Tak jest zawsze, ale mniejsza. Obudziłam się w PARYŻU! 

*******************************************************************************
   Tak, wiem, do dupy, krótkie, beznadzieja, mogiłka totalna. Nic nie poradzę, nie umiem pisać. Wszelkie skargi i zażalenia w komentarzach. Pozdrawiam.(dla złagodzenia negatywnych emocji pofapajcie sobie przy tym zacnym zdjęciu zajebistego zespołu W.A.S.P.


sobota, 2 marca 2013

Wiktorii się nudzi

   I robi debilne kamerkowe zdjęcia z kuzynką i śpiewa Gdzie są punki z tamtych lat. Macie sfet focie.xd

piątek, 1 marca 2013

Detroit Rock City - Rozdział 3 - ŻE...ŻE CO?!

   -Ej, sieroty boże, mam dla was niespodziankę. - powiedziała Wiktoria siedząc sobie, jak gdyby nigdy nic z nogami na ścianie nucąc piosenkę Ramones - "Rockaway Beach" i czytając książkę, którą wczoraj przyniosłem jej  biblioteki - Dean R. Koontz - "Północ".
   - Kontynuuj. To intrygujące panno Halverey, albo może lepiej pani Brown. - powiedział głupkowato Tommy. Dziewczyna zarumieniła się (wspominałem już, jak zajebiście słodko wygląda jak się rumieni?) i powiedziała:
-Gracie support.
- Przed kim?
- KISS'em.
- ŻE CO KURWA?! JAK?! JA PIERDOLĘ, JAK MAM CI KOBIETO DZIĘKOWAĆ?! JAK TY TO ZROBIŁAŚ?! - podbiegłem do niej i porwałem ją na ręce obkręcając parę się parę razy w okół własnej osi i na koniec całując ją namiętnie. 
- Słońce...starczy, że mnie postawisz. - zaśmiała się
   Postawiłem ją na ziemi i dalej (jak reszta) świdrowałem wzrokiem.
   - A możesz nam kurwa powiedzieć jak to zrobiłaś?
- Mój brat cioteczny od strony matki przyjaźnie się z bratem siostrzeńca menadżera Najzajebistrzej Kapeli Na Tym Pieprzonym Świecie. 
   - Kurwa...jesteś normalnie czarodziejką! Jak ja cie kurwa kocham! - wydarł się Joey. Już miałem mu wyjebać, ale uprzedził mnie James mówiąc:
- Ej no nie odbijaj Jamm'yemu bo bedzie zazdrosny! - zaśmiał się.
   Nie mogłem zaprzeczyć, że miał rację, w końcu...kto by nie był zazdrosny gdyby miał przy sobie taki skarb? Chyba ktoś taki byłby totalnym debilem.
Tylko James...ty wiesz, że tam będą ludzie, dużo ludzi i nie będziesz mógł ak sobie zemdleć jak wtedy kiedy graliśmy na urodzinach Tripa.
- O kurwa...nie myślałem o tym...
- Wiem. WYZBĄDŹ SIĘ TEJ JEBANEJ TREMY!
- NIE MOGĘ!
- TO SPRÓBUJ I COŚ DO KURWY ZAŚPIEWAJ!
   Świetnie wiedziałem, że będzie się krępował, bo przed dziewczynami nigdy nie śpiewał. Usiadłem za perkusją, reszta wzięła gitary i zaczęliśmy grać piosenkę zespołu The Stooges - "No fun". James jąkał się niemiłosiernie i potem tylko wywrzeszczał:
- Pieprzyć to!
   Wiktoria westchnęła i podeszła do niego stając za mikrofonem dała nam znak że mamy zacząć od nowa. Ona śpiewała. Przez chwilę myślałem, że stoi przede mną sam Iggy Pop, a nie moja dziewczyna, która po prostu tak zajebiście wyśpiewuje zwrotki...
No fun my babe
No fun
No fun my babe
No fun
No fun to hang around
Feelin' that same old way
No fun to hang around
Freaked out for another day

No fun my babe
No fun
No fun my babe
No fun
No fun to be alone
Walking by myself
No fun to be alonezyno
In love with somebody else

Well maybe go out, maybe stay home
Maybe call Mom on the telephone
Well c'mon, well c'mon
C'mon c'mon
Now Ron, I say Ron
C'mon an lemme hear you tell em
Lemme hear you tell em
Now I feel
I say lemme hear you
Tell em how I feel, yeah, my man
No fun to be alone
It's no fun to be alone
Hang on
Don't you lemme go
It's no fun to be alone
To be alone  

   - Kurwa dziewczyno! Czemu nie mówiłaś, że tak zajebiście śpiewasz!?
- Bo nie ma się czym chwalić...
- Jak to nie ma?! Jesteś lepsza niż ten palant! I nie masz tremy! Może...zaśpiewasz za niego w tym Detroit?
- Jak chcecie...nie ponoszę odpowiedzialności za mój brak umiejętności...
- Jaki brak!?
- Bo nie śpiewam jakoś tak zajebiście...
- Milcz kobieto!


***
I tak oto z nudy napisałam kolejny rozdział. Oczekuje komentarzy. Zostawiam was z Blondie i idę pilnować internetów.